Lifestyle and Fashion Blog Theme for Everyone!

No products in the cart.

Pomysł był dobry… wyszło jak zawsze.

Podczas seansu, co chwilę miałem w głowie zdanie: Jaki ten film miał cholernie duży potencjał... i w taki dziadowski sposób to zmarnowano!

Bardzo trafnie opisała to Tattwa na swoim Filmwebie:

1. Niegłupia fabuła, którą totalnie spartoczono.

Początek był naprawdę obiecujący. Powiedzmy, pierwsze 15-20 minut dało mi nadzieję na fajny horror z „czymś” zupełnie nowym w tle. Przez chwilę pomyślałem sobie nawet: Krystian… to będzie dobry horror! I w zasadzie, na krótko po tym, film uderzył mnie w ryj po raz pierwszy… jak się później okazało, nie ostatni.

Tak się nie robi! Połechtany pierwszymi minutami, z każdą kolejną sceną zawodziłem się jeszcze bardziej. Największą bolączką „Zanim się obudzę” jest jego niesamowita dłużyzna, przeciąganie scen na siłę, ale też, niestety… wszechobecna nuda. Na moje szczęście, nie jest to potworek pokroju „Denata”.

2. Słabe efekty specjalne.

W pewnym momencie w filmie pojawiają się motyle… Bardzo sztuczne i brzydkie motyle.

Oni sami nie wierzą, że tam jest motyl

3. Znienawidzona kobieta.

Ta baba jest tak irytująca i wkurzająca i w ogóle nie można jej lubić, nie można jej kibicować – ba, chce się ją uśmiercić!! A tak całkiem serio, ktoś może powiedzieć, skoro jest taka „znienawidzona” to widocznie świetnie zagrała. No niekoniecznie… Ta postać po prostu by irytowała, niezależnie od tego, kto wcieliłby się w tę rolę. Z resztą, jeśli zdecydujecie się zobaczyć „Zanim się obudzę” na pewno będziecie tego samego zdania.

Uśmiech prawie tak sztuczny, jak „motylek”…

4. Całość lepiej sprawdziłaby się jako kino familijne z lekkim dramatem w tle.

Niestety, ale jest to bardzo odczuwalne. Miałem wrażenie, jakby twórcy nie wiedzieli, czy chcą być true elo mrocznym horrorem, czy kinem dla każdego, który skupia się na dramacie ślicznego chłopczyka.

Niestety, ale na tym wszystkim najbardziej ucierpieli widzowie. Mógł być interesujący horror, niestety, dostaliśmy produkt wybrakowany, który skończył się zanim zdążył coś sensownego zaprezentować.

Krystian Kruk

Podczas seansu, co chwilę miałem w głowie zdanie: Jaki ten film miał cholernie duży potencjał… i w taki dziadowski sposób to zmarnowano!

Sprawdź inne moje teksty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *