Nie czytaj recenzji „Cloverfield Lane 10” przed obejrzeniem!
Jeśli macie zamiar obejrzeć "Cloverfield Lane 10" musicie naprawdę uważać na spoilery. W sieci jest bardzo dużo tekstów, które zdradzają zbyt wiele... Ale spokojnie. Ten wpis do takich nie należy.
1. Ciekawy pomysł
Michelle ma wypadek samochodowy, na skutek czego traci przytomność. Budzi się w nieznanym dla siebie miejscu. Jest podpięta pod kroplówkę, skuta i zamknięta w niedużym pomieszczeniu. Do pokoju wchodzi mężczyzna. Michelle zdaje sobie sprawę, że… została porwana. Po jakimś czasie mężczyzna mówi jej, że nie została przez niego uprowadzona, tylko… uratowana. Howard, bo tak na imię facetowi, opowiada Michelle co tak właściwie się stało. Dziewczyna niekoniecznie mu wierzy, bo tak szczerze… Uwierzylibyście staremu oblechowi, który twierdzi, że znajdujecie się w jego podziemnym schronie, ponieważ „na zewnątrz” ktoś użył broni biologicznej/nuklearnej i wszystko powoli umiera? Co więcej, wyjście z tego schronu oznacza powolną i bolesną śmierć. Sprawa w głowie Michelle się komplikuje, gdy okazuje się, że w schronie mieszka jeszcze jedna osoba – Emmett, który potwierdza wersję Howarda.
2. Przez cały seans czuć napięcie
Praktycznie podczas każdej sceny czułem niepokój. Zastanawiałem się co tak naprawdę za chwilę się stanie, albo jak wydarzenia, które miały miejsce przed chwilą, wpłyną na resztę fabuły.
3. Minimalizm
Przez większość filmu na ekranie widzimy trzy postaci. Wystarczy. Tym bardziej, że…
4. Akcji tutaj nie brakuje.
Dlatego też podczas seansu nie będziecie się nudzić. Nie ma tutaj miejsca na zbędne gadanie, a wszelkie dialogi raczej odsłaniają nowe fakty, aniżeli są tzw. zapychaczami.
5. Nie wszystko jest idealne.
Czasem postać Michelle przypomina kobiecą wersję MacGyvera… a to mi nie do końca pasowało.
6. Twórcy nie do końca wiedzieli, w którą stronę chcą pójść.
Twistów fabularnych było tak dużo, że w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że chyba twórcy sami nie wiedzą o co im tak naprawdę chodzi i na „którą wersję chcą się zdecydować”. Finalnie wyszli z tego obronną ręką, jednak trochę te twisty już mnie irytowały.
7. Zakończenie.
Można na nie narzekać, ale można je też zrozumieć. Sami oceńcie. Mnie nie zachwyciło, ale też nie zirytowało.
„Cloverfield Lane 10” jest ciekawym filmem. Owszem, jest w nim trochę dziwnych, według mnie całkowicie niepotrzebnych rozwiązań, które wręcz irytują… jednak całość jest całkiem OK.
Sprawdźcie sami i koniecznie dajcie znać co sądzicie
Krystian Kruk
Jeśli macie zamiar obejrzeć „Cloverfield Lane 10” musicie naprawdę uważać na spoilery. W sieci jest bardzo dużo tekstów, które zdradzają zbyt wiele… Ale spokojnie. Ten wpis do takich nie należy.