„Deadpool” rozpoczyna tegoroczne komiksowe adaptacje na dużym ekranie…, a jak dobrze wiecie, będzie ich sporo. Zarówno z uniwersum Marvela jak i DC. Na wszystkie na pewno się wybierzemy Niemniej jednak, jak na razie w 2016 byliśmy w kinie tylko dwa razy. Pierwszym seansem była „Zjawa„, o której też parę zdań napisałem.
Kim jest Deadpool? Każdy geek komiksowy wie. Reszta natomiast, na pewno już dawno ksywę „wygooglowała”. Jeśli jednak chcielibyście wiedzieć odrobinę więcej, sprawdźcie filmik Marcina z bloga Lektura Obowiązkowa.
1. Nie musisz znać komiksu żeby cieszyć się seansem.
Historia zostaje opowiedziana od „początku”, zatem spokojnie, nie musisz niczego nadrabiać. Oczywiście możesz, bo „Deadpoola” czyta się jeszcze lepiej niż ogląda. No i rzecz jasna „origin” różni się co nieco. Zatem jak tylko skończysz film zabierz się za komiksy
2. Trailery mnie nie zachwyciły.
Wiedziałem, że na pewno do kina pójdziemy, ale jakoś nie odliczałem dni do seansu. Tymczasem, film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
3. Fabuła jest przewidywalna… No i co z tego?
Absolutnie w niczym to nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, pomimo tego, że wiemy co się stanie, czy też nawet „jak to się skończy”, to seans wciąga od początku do końca. To czysta rozrywka, którą po prostu chce się oglądać. Walki wyglądają bardzo fajnie po za tym film charakteryzuje… specyficzny humor…
4. Świetny humor.
Śmieszne teksty, żarty sytuacyjne, nawiązania do innych serii, czy w końcu cięte riposty. Jest tak jak być powinno, nic na siłę, wszystko wyważone i na miejscu. Dawno się tak nie uśmiałem
5. Pachnie komiksem.
Tak powinno robić się filmy na podstawie komiksów. W zeszłym roku podobnie pozytywnie zachwycił mnie Ant-Man. Teraz to samo zrobił Deadpool. Wszystkie obawy poszły papa, Marvel po raz kolejny może pochwalić się udanym filmem, a Deadpool robi widzom dobrze… chociażby tym, że co chwilę zwraca się bezpośrednio do nich.
6. Ryan Reynolds odpokutował za „Green Lanterna”.
Co tu dużo mówić, zagrał świetnie.
7. Pozostałe postaci.
Niejaki Ajax (główny villain) nie jest może jakimś dużym badassem, ale potrafi wkurzyć – zazwyczaj tym, że po prostu jest. Colossus i Negasonic Teenage Warhead, może nie pojawiają się zbyt często, ale gdy już są… jest śmiesznie. Warto co nieco wspomnieć o Vanessie – partnerce Wilsona. Babka ma sporo do powiedzenia i nie robi po prostu za tło do głównego bohatera.
8. Jest brutalniej i bardziej niegrzecznie niż zwykle.
Adaptacje filmowe komiksów Marvela przyzwyczaiły mnie do tego, że owszem jest rozpierdziul z rozmachem, ale krew i niecenzuralne słownictwo to ostateczność. Tutaj gdy trzeba to i mamy do czynienia z dekapitacją. Ponadto Deadpool co chwilę sypie podtekstami, przeklina… a i nawet cycki się pojawiają.
9. Po napisach jest krótka scena.
Zostańcie do końca
„Dedpool” to świetny film, który z pewnością przyciągnie więcej fanów do stajni „Marvela”. Zwłaszcza, że osoby odpowiedzialne za promocję filmu, wykorzystały postać Deadpoola w kampaniach reklamowych m.in na portalach społecznościowych, zwiastunach czy filmikach 360º
Dejcie mi wincyj takich seansów.
9
Pingback: INSTAnt - Luty 2016 / Pędzel & Katana