
[fb_button]
Ant-Man jest jednym z tych superbohaterów, o których nie wiedziałem zbyt wiele. Jakoś też nie było okazji, a może i chęci by sięgnąć po komiksy. No bo kurde, co ciekawego może mieć do zaoferowania Człowiek Mrówka? I tutaj z odpowiedzią przychodzi najnowszy film Marvela – OKAZUJE SIĘ, ŻE NAPRAWDĘ SPORO.
Mało brakowało, a darowalibyśmy sobie „Ant-Mana”. Wybijcie to sobie z głowy i nie myślcie tak nawet przez chwilę! W końcu jednak się opamiętałem (właściwie Żona przemówiła mi do rozsądku), zarezerwowałem bilety, mając jednocześnie nadzieję, że film będzie po prostu dobry. Bo, mimo wszystko Marvel to Marvel. I tutaj wielka, pozytywna niespodziewajka. Bo raz, że „Ant-Man” to film bardzo dobry, dwa, że na dużym ekranie ogląda się go wy-śmie-ni-cie. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem tej produkcji.
Przed seansem koniecznie zobacz filmik „Kim jest Ant-Man?” od Ichaboda. Zwłaszcza, jeśli o Mrówczanym bohaterze nie wiesz za dużo lub w ogóle. W innym przypadku… też zobacz.
Jak to mamy w zwyczaju, jeśli chodzi o produkcje Marvelowskie, wybraliśmy się na seans Imax 3D. Filmy tego typu naprawdę przyjemnie ogląda się na duuużym ekranie. Może to przyzwyczajenie, ale jakoś nie wyobrażam sobie iść do tradycyjnego kina na filmy Marvela. A jak to jest u Was?
Udane narodziny.
Dużym atutem filmu są jego bohaterowie, a w szczególności ten, który gra główne skrzypce – Ant-Man. I tutaj trzeba zaznaczyć, że nie musiało być tak kolorowo. Zwłaszcza, że do czynienia mamy z „nową” i jednocześnie niszową postacią jeśli chodzi o superbohaterów – nawet dla fanów uniwersum Marvela. Każdy słyszał o Spider-Manie, Kapitanie Ameryce, X-Menach i Iron Manie. Znacie kogoś kto jarał się Ant-Manem? No właśnie.
Jesteśmy świadkami „narodzin” nowego superbohatera i to też jest w jakimś stopniu ekscytujące. Przed seansem nie wierzyłem, że postać Ant-Mana wyda mi się w jakimkolwiek stopniu interesująca. Co najwyżej zabawna… bo powiedzcie to głośno: Człowiek Mrówka. Śmiesznie? Śmiesznie, nawet bardzo. Ale taki po części jest Scott Lang (tytułowy Ant-Man) – śmieszny. Na szczęście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Człowiek, który został „super-mrówką”.
Ok, to jak do tego doszło? Mówi się, że w życiu nic nie dzieje się przez przypadek. Miałoby to sens. Scott był włamywaczem, który swoje odsiedział. Tuż po wyjściu szuka „normalnej” pracy. Niestety nie wychodzi mu to najlepiej. W pewnym momencie dostaje propozycję „pewnego skoku”. Staje przed trudnym wyborem, bowiem obiecał sobie, że już z tym kończy. Z drugiej zaś strony zależy mu na córce, a nie stać go nawet na płacenie alimentów.
No i cóż? Jak się domyślacie, bierze w tym udział. Szybko okazuje się, że cała sytuacja była zaplanowana przez Michaela Dogulasa, który z jakiegoś powodu w tym filmie każe na siebie mówić Dr Hank Pym. Ów doktor przez lata pracował nad <skomplikowane nazwy> co w skrócie mówiąc, pozwoliło zmniejszać m.in. organizmy żywe. Los chciał, że technologia wpadła w niepowołane ręce. I cóż… Zdaniem Doktorka, tylko Ant-Man może uratować świat od zagłady, a tym Ant-Manem ma zostać Scott Lang.
Fabuła to banał, który chce się oglądać.
Jak widzicie fabuła nie jest skomplikowana. Ale w tym przypadku jest to dużym plusem. Zwłaszcza, że czuć „komiksowość” na każdym kroku. Oczywiście oprócz głównej fabuły wplątane są inne pomniejsze wątki. Niektórzy zarzucają, że dodane na siłę. Nie zgodzę się z tym. Na siłę, to było pokazanie, że kobieta nie jest kobietą, jeśli nie urodziła dziecka – tak jak to miało miejsce w „Avengers: Czas Ultrona”. Tutaj dostaniecie puenty, przesłania i anegdoty. Proste, ale jednak. Całość po prostu chce się oglądać.
Proszę o więcej takich produkcji.
„Ant-Man” nie jest filmem, który zmieni Wasze podejście do życia. Ale on nie próbuje nawet być takim obrazem. To czysta rozrywka, podana w najlepszej odsłonie i na najwyższym poziomie. Zachwycam się tym filmem, ale naprawdę wszystko mi się w nim podobało.
W filmach tego typu zwracam także uwagę na:
– Walki
Tutaj Bardzo fajnie zrobione. Efekciarsko to wygląda, zwłaszcza że Ant-Man potrafi „manipulować rozmiarem swojego ciała” – zmniejsza się i wraca do normalnej formy, praktycznie kiedy chce. Dało to wiele możliwości, które zostały wykorzystane.
– Poczucie humoru
Praktycznie co jakiś czas wszyscy obecni się śmiali. A to z tekstów, a to z sytuacji, spojrzeń, gestów. Humor nie jest wymuszony, bardzo często sytuacyjny i znowuż idealne sformułowanie: „komiksowy”.
– Schwarzcharakter
Tutaj mam wrażenie, że filmowy „Yellowjacket” nie jest kimś, kto mógłby podskoczyć „mainstreamowym” superbohaterom. Ale przypomnę, że „Ant-Man” to zwykły „przeciętniaczek”, a jego umiejętności superbohaterskie kończą się na tym co sam potrafi zrobić. No dobra ma też super „wdzianko”, które daje mu parę ciekawych umiejętności. Nie, nie porównujcie go do Iron Mana.
– Umiejętności superbohatera
A no właśnie. Zmniejszanie się to nie jedyna „moc” Ant-Mana. Nasz superbohater potrafi kontrolować mrówki. Po co mu kontrola mrówek? A no jest to przydatna rzecz, o czym przekonacie się niejednokrotnie podczas seansu. Jedno jest pewne. Mrówki już nigdy nie będą takie same!
Naprawdę dawno nie bawiłem się tak dobrze podczas oglądania filmu.
Sorry „Avengers 2”, ale „Ant-Man” Wami pozamiatał. Mały, a wariat!
Początkowo wpis miał wyglądać tak: „Idź do kina na „Ant-Mana”. Po prostu.” + zdjęcie. Tyle.
Ale stwierdziłem, że jednak muszę dołożyć swoje trzy grosze i naskrobać kilka zdań, bo „Ant-Man” na to zasługuje.
Rok temu mieliśmy możliwość poznania „Strażników Galaktyki” – filmu, który przed premierą był hejtowany, z tego samego powodu co teraz „Ant-Man”. W skrócie: a bo biorą się za jakieś „no-name’y”, a tylu superbohaterów czeka. No i cóż, tak samo jak rok temu, Marvel wyszedł dobrze na swojej decyzji. „Ant-Man” to film na tyle dobry, że ląduje do grona moich ulubionych filmów o superbohaterach. Serio.
[fb_button]
Pingback: "Deadpool" zrobi Ci dobrze. / Pędzel & Katana